19.07.2013

oni wciąż cię doganiają

Porzygajmy się życiem, Kochanie.
Ja okłamuję Ciebie, Ty okłamujesz mnie.
Światło poranka jest brudne, a on sam nie nadchodzi nigdy.
Wszystko kręci się wokół mojej waginy. I Twojego penisa.
Leżymy w zmiętej pościeli, oblepieni przez tysiące oceniających oczu.
Ja nienawidzę Ciebie, Ty nienawidzisz mnie.
A miało inaczej. I źle mi w życiu, i tak niedobrze..

Nasze mózgi

Czasami zaślepia mnie coś dziwnego. Oblepia moje uszy, oczy, umysł, jest czarne, szczelne, brzęczy niczym rój brudnych much. Nienawidzę wtedy tak bardzo. Najbardziej samej siebie. Zatapiam kły w każdym, kto mnie kocha. Dyszę wściekłością. Odeszłabym z dala od wszystkich, wyjąc z bólu do księżyca. Blizny na ciele i duszy. Złe sny nie znikają. Nie chcę ich coraz bardziej. Nie wiem, czy bardziej boję się w tym momencie samotności, czy tego, że ktoś mógłby być obok.
Pisząc to, czuję się jakbym onanizowała się na oczach wszystkich. To jakoś podnieca. Krzywo i na swój spaczony sposób. To tak jak moja brzydka, niesymetryczna twarz, a jednak pociągająca.
Tak bardzo się boję.
Nie chcę być sama.
Chcę być sama.