![]() |
By Toelstede (Wikipedia-Name Nyks) (Own work) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons |
Uroczysty czas corocznego tycia i lenistwa uważam za udany. Nie kłóciłam się z rodzicami, ze wszystkim zdążyliśmy, a bliskość B. była dla mnie niezwykle ważna. Co prawda zdążyłam go opierdzielić za 666 losowo wybranych rzeczy, ale tak to już jest, jak zejdzie się z zołzą. Niech się przyzwyczaja, z czasem pewnie będzie tylko gorzej.
Z racji tego, że B. muzykuje, a mój ojciec w ramach kryzysu wieku średniego znowu wraca do gry na gitarze, relacja na linii teść-przyszły(może) zięć na pewno wiele zyskała. Ku rozpaczy mamy, którą gitara w niewytłumaczalny sposób po prostu wkurza. Najważniejsze jednak, że już mój tata nie próbuje zastrzelić B. za "zalecanie się do jego córki". A bywały takie momenty(tak, jedynaczka, córeczka tatusia).
Żałuję tylko, że święta nie minęły w jeszcze większym gronie. Był mój kuzyn z dziewczyną(poznaną z tydzień wcześniej, ale on ma taką manierę, że kogo nie pozna, tego zaraz "obwozi" po całej rodzinie), natomiast z powodu różnych wyjazdów brakowało kilku krewnych- a szkoda. Może w przyszłym roku grono będzie liczniejsze. Ciekawe, czy będzie jeszcze B.?
I creme de la creme- byłam u spowiedzi. Ja. Od dobrych paru lat darowałam sobie tę wątpliwą przyjemność opowiadania obcemu o swoich grzechach(w sumie na blogu robię to samo i mi nie przeszkadza ;p), teraz jakoś poczułam, że bardzo bym chciała. Mój świat jednak w magiczny sposób nie zmienił się na lepsze, wręcz przeciwnie, więc przed następnymi świętami chyba sobie znowu odpuszczę. A już myślałam, że to może ten moment, że do religii zacznę powoli wracać. No nic, może kiedy indziej...
A po świętach zostały góry jedzenia, czekoladowe zajączki i trochę niesmaku przez wydarzenia z 2-go dnia(o których pisałam post wcześniej). Teraz byle do kolejnych..
Zajączki, króliczki, kurczątka i inne zwierzaki na pewno są z Ciebie dumne, że dałaś radę w te Święta ;)
OdpowiedzUsuńThank you, Sir(Ma'am właściwie)!
UsuńDobrze, że dałaś radę! :) Podziwiam zapał do muzykowania, ja nie mam takich talentów wśród bliskich. A to pewnie dodaje uroku codzienności ;)
OdpowiedzUsuńCzasem dodaje, czasem czuje się przesyt i prosi o ciszę-coś jednak muszę mieć z mamy ;)
UsuńZainteresował mnie fragment o spowiedzi, bo niebawem, po kilku latach, znów muszę klęknąć przy konfesjonale... No właśnie, dlaczego to nie może odbyć się w formie rozmowy z mądrym człowiekiem, gdzieś sam na sam, tylko wśród innych ludzi siedzących wokół, z jakimiś narzuconymi regułkami, itd. Może to się sprawdza, gdy ktoś spowiada się regularnie i jego największym grzechem jest zjedzenie kotleta w piątek.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten sakrament to w ogóle jakaś porażka. W innych odmianach chrześcijaństwa tego nie ma, wystarcza spowiedz ogólna podczas mszy.
UsuńDla mnie jedzenie mięsa w piątek jest tak oczywiste, że nawet się z tego nie wyspowiadałam...oj :D
najważniejsze, że się panowie dogadali :) co do spowiedzi....dawniej latałam do niej regularnie, od jakiegoś czasu przestałam.....i trudno, jakoś żyję, póki mamy takie a nie inne kościelne przepisy i zwyczaje to nawet nie próbuję, szkoda nerwów....
OdpowiedzUsuńSpowiedź teraz stała się masówką, nie ma miejsca na rozmowę i pytania..
UsuńTeż się cieszę, ale pewnie jeszcze dużo czasu minie, aż będzie to pełna akceptacja ;)
Witam. Przywędrowałam tu nieco przypadkowo, ale widzę sporo znajomych :) Większość tatusiów cierpi na syndrom leśniczego i ma ochotę z flintą biegać wokół domu, jeśli w środku jest jakaś córka. Mojemu w końcu przeszło po latach, bo już stareńki jest i ustawiony przeze mnie, ale mam wrażenie, że dyskretnie wciąż się przygląda absztyfikantom ;)
OdpowiedzUsuńNo świat blogowy taki jakiś mały jest ;)
UsuńTatusiom chyba zawsze coś nie będzie pasować: budowlaniec- "ee,moja córka powinna wyjść za lekarza! prestiż i stabilna przyszłość"; lekarz- "oni często popadają w alkoholizm! w ogóle go w domu nie ma. skąd wiesz co robi na dyżurze?"; muzyk- "@#$#%%!"...