Siedzimy sobie z B. na wielkim łóżku. Ja na brzegu, maluję paznokcie na butelkową zieleń. On trzyma na kolanach laptopa, wybierając film na wieczór.
Prawie rozładowana bateria daje znać o sobie dźwiękiem. B. sięga po kabel i próbuje włożyć do laptopa. Otwór jest trochę z boku, B. nie patrzy, przegląda filmy dalej. Wtyczka trafia to trochę na lewo, to trochę za bardzo na prawo, ślizga się po krawędzi obudowy, a B. ni cholery w odpowiednie miejsce nie trafia. Patrzę i myślę..
P.- Wiesz co?
B.- Co?
P.- A pamiętasz nasz pierwszy raz?
...
Film obejrzeliśmy w całkowitym milczeniu, jedno czerwone ze zduszonego śmiechu, drugie ze wstydu.
Tu się nie ma z czego śmiać.. a nie mogę przestać ;D Wspomnienia płatają figla, ale jak miło się czasem zapomnieć i zatracić w przeszłości
OdpowiedzUsuńP.S. Dużo trafnej miłości Wam życzę ;D
Dziękuję :) Po czasie można się śmiać praktycznie ze wszystkiego ;D
Usuńno tak, mogło się pokojarzyć do wspomnień :D fajnie jest mieć wspólne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńI to jeszcze takie ważne ;)
Usuń:D Oj tak, pierwsze razy to materiał na księgę wspomnień ;) Ja ładnych parę lat temu założyłam sobie "śmiechowniczek". To zeszycik, w którym spisuję wszelkie rodzinne anegdotki, zabawne wydarzenia, dialogi. Polecam! Kupa śmiechu i nigdy się nie nudzi czytanie go! Od tyłu zapisuję zabawne sytuacje nie przeznaczone dla szerszego grona słuchaczy ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś też taki założę :) Na razie staram się zapamiętywać, ale niewykluczone, że to blog stanie się takim dziennikiem
Usuń